Album Cover Rapowanie & Kacperczyk

Rapowanie & Kacperczyk

SB Maffija

4

W pałacu, na kacu, pachnie skunem

Stawiaj stówę, że znów to powtórzę

Wódy w chuj, dawaj na parapetówęEj, parapetówę, ej, dawaj na górę

W pałacu, na kacu, pachnie skunem

Stawiaj stówę, że znów to powtórzę

Wódy w chuj, dawaj na parapetówę

Ej, parapetówę, ej, dawaj na górę

Pora obiadowa, na tarasie konsumuję

Obwieszony złotem, z wąsem White wygląda jak mój wujek (Cogo)

Raczę się, wlewam do kubka trunek, kaszlę (ekh)

Karmelizuję pacunek

Kiedy byłem mały, to sklejałem samoloty

Dziś też jestem mały, albo mamy duże domy (wille)

Więcej nic nie powiem tak jak Reksiu, ale

Kiedyś wam pokażę tak jak Leksiu - palec

Ona dzwoni, pisze, pyta kiedy będę

Nie mogę rozmawiać, a opowiem ci w piosence

Tu są trzy miliony na podjeździe albo więcej

Wszędzie leży trawa jakbym pojechał na Wembley

Nic nie piję, nic nie biorę, nic nie palę

Ale stałem obok White′a no i chyba się zjarałem

Więc usiadłem obok Lanka i chyba się najebałem

I się boję, co się stanie, jak siądę przy twojej starej

Młody Borek

U, zmieniliśmy hotel na pałac (hotel na pałac)

I choć nie jest mój, to kiedyś nam kupię, jeśli będziesz chciała

Pałac to nie hotel, ale proszę o klin

W tamtym roku rozjebałem drzwi, w tym rozjebię CD

Bufor

Pokój dzielę z bratem, z bratem dzielę papier

Toaletowy, do głowy wódy mi tylko nalej

Uśmiechniętą mam japę, smutek został w Warszawie

Nikt nas tu nie podzieli, bo wszyscy jesteśmy razem

W pałacu, na kacu, pachnie skunem

Stawiaj stówę, że znów to powtórzę

Wódy w chuj, dawaj na parapetówę

Ej, parapetówę, ej, dawaj na górę

W pałacu, na kacu, pachnie skunem

Stawiaj stówę, że znów to powtórzę

Wódy w chuj, dawaj na parapetówę

Ej, parapetówę, ej, dawaj na górę

Tu nie dopadnie Cię żadna troska

Bo wiszę nad drzwiami jak Matka Boska (mama)

Spytaj się White'a co to jest kara boska

I nie trzaskaj drzwiami chamie, bo ci na łeb spadnie obraz ojca

Weź nie pierdol, jakie złe nawyki?

Mafijczyki zaczynają ferie, korkociągi robią pajacyki

Mam pełne tyty i różową bletkę

Motam, kolacjowego, śniadaniowego, pod lunch, o tak (yeah)

Parapet się ugnie od tego

Miałem siedzieć w szkole, a tu dzwoni Kamil i mówi Hotel, i to drugi

Pozdrawiam panią, eh, z którą za tydzień mam ustny

Ustną maturę, ale tym się będę martwił później

W pałacu na kacu leję wódę, aż usnę i się nie obudzę, ej

W pałacu, na kacu, pachnie skunem

Stawiaj stówę, że znów to powtórzę

Wódy w chuj, dawaj na parapetówę

Ej, parapetówę, ej, dawaj na górę

W pałacu, na kacu, pachnie skunem

Stawiaj stówę, że znów to powtórzę

Wódy w chuj, dawaj na parapetówę

Ej, parapetówę, ej, dawaj na górę

Skute Bobo, no bo, najarany nie jestem sobą

Skute Bobo, jeszcze głośniej niż DJ Bobo

Skute Bobo, bas nakurwia po piździe srogo (a, mhm, mhm)

Młody harcerz, po śniadaniu tańce

Rozkładam se namiot, kiedy widzę fajną panią

One bawią się mną stale, bo mieszkam w domku dla lalek

Jak melanże, to na strzelnicy w Warce

Nie kupisz wejściówek do nas na parapetówę

Ktoś otwiera wielki pałac, a piłem za garażem wódę (ble)

Teraz zapierdalam, mógłbym kupić za to furę

Tu pali się joint, tu leje się trunek, zapraszam na górę

Jak się sukcesy sypią z nieba to przestajesz je doceniać

I zaczynasz kumać co ma znaczenie, a co nie ma

Pierwsze sto tysięcy jest jak pierwszy seks

Pierwsze kilka baniek jest jak pierwszy syn, flex

Moja pozycja daje mi nawinąć piąty wers

(Dobra, Solar weź...)

W pałacu, na kacu, pachnie skunem

Stawiaj stówę, że znów to powtórzę

Wódy w chuj, dawaj na parapetówę

Ej, parapetówę, ej, dawaj na górę

W pałacu, na kacu, pachnie skunem

Stawiaj stówę, że znów to powtórzę

Wódy w chuj, dawaj na parapetówę

Ej, parapetówę, ej, dawaj na górę